JAN WRÓBEL

Jan Wróbel (ur. 1930,  zm.    ), pochodzący ze Spytkowic koło Rabki, zajmował się oprócz rolnictwa tradycyjną obróbką drewna i w życiu dorosłym już w Nowicy, wyrobem łyżek, a także kowalstwem, które przejął od dziadka żony Melanii (1925–2013) Aleksego Szmajdy (1873–1967). Na początku lat 90 XX w. fotograf Stanisław Ciok sfotografował go przy pracy, dziś dzięki jego uprzejmości mogę prezentować te wyjątkowe prace.

Jan Wróbel był sprawnym rzemieślnikiem, który nauczył łyżkarstwa syna. Po dziś dzień zostało po nim wiele narzędzi, podobnie jak po Szmajdzie; narzędzia te są zgromadzone i przechowywane przez syna Bronisława w zabytkowej chyży. Z ich fotografiami można zapoznać się również TUTAJ.

Dzięki zachowanym fotografiom możemy dziś zobaczyc jakie łyżki wykonywał Jan Wróbel a także w jaki sposób je suszył i układał do suszenia. Ale nie tylko te iformacje można niejako wyczytać z tych zdjęć. Zachęcam do samodzielnej ich analizy i własnych refleksji. Z moimi spostrzeżeniami mogą Państwo zapoznać się w publikacji dotyczącej łyzkarstwa na Zachodniej Łemkowszczyźnie, dostępnej równiez na tej stronie.

Z kolei Aleksiej (Aleksy) Szmajda to pradziadek Bronisława od strony matki  („mamy mamy ojciec”). Łączą go konotacje również z rodziną Piotra Smereczniaka i jego żony z Przysłupia. Teść Piotra Smereczniaka – Iwan (Jan) ożenił się z córką Aleksego Szmajdy i początkowo mieszkali razem na granicy Smerekowca i Przysłupia (Aleksy Szmajda jest zatem dziadkiem Marii żony Piotra Smereczniaka). Był on wybitnym rzemieślnikiem i stolarzem. Skonstruował samodzielnie z dużą dbałością o detale wiele pięknie wykonanych narzędzi i przedmiotów użytkowych, nie tylko łyżek ale także większych form jak np. meble. Mieszkańcy pamiętają jego skrzypki czy rowerek; do dnia dzisiejszego zachowała się m.in. rama okienna, opakowanie na okulary i wiele własnoręcznie wykonanych narzędzi stolarskich (heble, rączki do piłek i same piłki, cyrkiel, ośniki, kątomierz, riżce itp.). Tokarnie ręczne wyrabiane przez niego charakteryzują się posiadaniem elementów gwintowanych (miał bowiem gwintownicę). Pracował również na tokarce nożnej, na której wyrabiał m.in. tzw. jesionowe głowy do wozu, zresztą był bardzo wszechstronnym rzemieślnikiem, zajmował się również kołodziejstwem i bednarstwem. Podczas kwerend odnalazłam wywiad przeprowadzony z nim 5 maja 1962 r. przez Marię Brylak z ramienia Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie [1]. Dowiadujemy się z niego, iż do wyrobu łyżek używał drewna jaworowego. Opisał także szczegółowo sam proces pracy nad łyżką: „Jaworowy pniaczek łupie się toporkiem na podłużne części. Następnie odłupaną część obrabia się przez zacinanie i ociosywanie tak długo, aż utworzy się klocem w kształcie długiego klina. Węższy koniec ucina się tyle, by uzyskać odpowiednią długość. Szerszą część klocka zacina się na odpowiedniej wysokości, aby wyodrębnić główkę łyżki, którą z jednej strony zciosuje się na płasko, a z drugiej, drobnymi ciosami siekierki zaokrągla się spód miseczki. Następnie obrabia się mniej więcej na gładko trzonek i znów wraca się do główki, wyrębując (ciągle siekierką) jej wnętrze. Wygląda to w ten sposób, że sporządza się po płaskiej stronie główki szereg drobnych podłużnych nacięć i wydłubuje się drzewo podważając ukośnie nacięte kawałki w ten sposób tworzy się płytka na razie i niezbyt foremna miseczka”. Brylak niestety nie opisuje dokładnie narzędzi, za pomocą których wyrabiał łyżki Szmajda. W dalszym fragmencie zapisu wywiadu czytamy: „Dalej wykonawca pracuje na prymitywnej tokarce ręcznej: jedną ręką pociąga sznurek tokarki, który owinięty jest na łyżce – wprawiając ją w dość szybki ruch obrotowy, drugą ręką za pomocą dłuta (dołoto) wyrównuje się trzonek. Następnie już poza tokarką obciosuje się ręcznie czubek miseczki na półokrągło i dużym nożem (niż do wrzyci) ścina się na płasko górne krawędzie miseczki. Potem haczykowatym narzędziem, zwanym „riżcec”, wydłubuje się resztę drzewa z wnętrza miski i wygładza, a dużym „obirucznym niżom” wykańcza się na gładko spód i trzonek łyżki”. Jeśli chodzi o wyroby bednarskie to z wywiadu z Janem Michniakiem przeprowadzonym przez Halinę Piasecką z UMCSu w Lublinie 18 listopada 1962 r. dowiadujemy się, że  w Nowicy wyrabiano ich bardzo mało a przed II wojną zajmował się ich produkcją właśnie Aleksy Szmajda, który wyrabiał proste i niezdobione beczki.

Z wywiadu z Piotrem Smereczniakiem (ur. 1951 r.) z Przysłupia dowiadujemy się, że Szmajda mieszkał w późniejszych latach swego życia w Nowicy 8, miejsce to zwane było „u Piosia” („bo tam Pioś mieszkał”) a kiedy był już starszym schorowanym człowiekiem zamieszkał w domu Melanii i Jana Wróblów gdzie zmarł. Syn Bronisław przejął od ojca umiejętność wyrobu łyżek, w związku z tym, że prąd doprowadzono do Nowicy w 1972 r. większość życia produkował łyżki metodą maszynową.

[1] Badania wykonywane były pod kierunkiem profesora Romana Reinfussa z nieistniejącej dziś Katedry Etnografii i Etnologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Przeprowadzane były w Nowicy, Leszczynach i Kunkowej przez okres 1,5 miesiąca w terminie od maja 1962 r. do lutego 1966 r.

Regina Pazdur