W okresie międzywojennym

Posted on

Po odzyskaniu niepodległości w Polsce – również na terenie Beskidu Niskiego – panował wysoki poziom analfabetyzmu. Porównując wyniki dwóch Spisów Powszechnych z 1921 roku i 1931 roku we wsiach powiatu gorlickiego wzrosła liczba osób  umiejących pisać i czytać z 58 % do 76 %, przy czym liczba analfabetów zmniejszyła się nieznacznie z 29 % do 21 %.  W pierwszej połowie lat 20. Ubiegłego wieku w Nowicy wybudowano w pobliżu plebani nowoczesną szkołę. Szkoła posiadała dwie duże sale lekcyjne z wielkimi oknami, obszerny korytarz i kilka mniejszych pomieszczeń. Z tyłu budynku znajdowało się małe podwórze i mieszkanie przeznaczone dla nauczyciela. Pierwszym nauczycielem posiadającym odpowiednie klasyfikacje pedagogiczne był Michał W. Sobolewsky (żył lat 50, zmarł w 1938 roku) (jego grób znajduje się na cmentarzu przy cerkwi w Nowicy).

Tuż po wojnie w całym kraju sytuacja ekonomiczna mieszkańców była trudna a minione czasy austriackie wspominano z wielkim rozrzewnieniem. Po wojnie Łemkowie  utworzyli Ruskie Narodowe/ Ludowe Rady Łemków. 5 grudnia 1918 roku we Florynce powołano  Naczelną Radę Łemkowszczyzny (Ruską Ludową/ Narodową Republikę Łemków), którą rozwiązano 23 stycznia 1919 roku przekazując władzę proczechosłowackiej Karpatoruskiej Radzie Ludowej w Preszowie. Łemkowie w większości nie chcieli przyłączać się ani do Polski, Węgier ani Ukrainy. Pomysł przyłączenia się do Czechosłowacji niósł  nadzieję na zjednoczenie polityczno–gospodarcze ziem karpatoruskich[1]. Zaraz po 1920 roku Ukraińcy rozpoczęli agitację na ziemiach Łemkowszczyzny. Księży rusofilów zastępowano młodymi duchownymi posiadającymi  zapatrywania proukraińskie. W wyniku tych działań rozpoczęła się swego rodzaju „wojna religijna”: mieszkańcy masowo opuszczali Kościół grekokatolicki i przechodzili na prawosławie (w latach 1926–1934 około 40 miejscowości z 18.000 mieszkańców)[2]. W wioskach, które były podzielone wyznaniowo zaobserwowano wzmożenie konfliktów na tle religijnym: wznoszono osobne świątynie prawosławne, z grekokatolickich cerkwi zabierano wyposażenie (sprzęt liturgiczny i księgi), dochodziło do rękoczynów. Wraz z powrotami emigrantów z Ameryki pojawiły się na łemkowszczyźnie nowe wyznania: badacze Pisma Świętego, baptyści, Kościół Adwentystów Dnia Siódmego, zielonoświątkowcy. W Nowicy w tym czasie panował spokój: nikt nie przeszedł na prawosławie, nie nastąpił podział społeczności. Większość mieszkańców była jednak rusofilami, jak np. Wasyl Antonycz (ojciec znanego poety), Ks. Iwan Horodecki czy adwokat Jarosław Siokało z Gorlic. W latach 30 ubiegłego wieku znowu nasiliła się aktywność działaczy ukraińskich, znów ludzie zaczęli przechodzić na prawosławie. Aby temu zapobiec w 1934 roku Watykańska Kongregacja dla Kościoła Wschodniego powołała Apostolską Administrację Łemkowszczyzny[3]. W czasach II Rzeczpospolitej prezbiterami lub zarządcami parochii w Nowicy byli: o. Iwan Jesyp (do roku 1921), o. Andrij Perchacz (do 1922 roku), o. Hnat Hałuszka (do 1924 roku), o. Josyf Lalowycz (do 1929 roku), o. Iwan Zachariasewycz (do 1934 roku), o. Mykoła Zajac (do 1935 roku), o. Jakym Hrycaj (do 1939 roku).  W okresie od 1914 roku do 1930 roku Nowicę zamieszkiwało 115 rodzin grekokatolickich: 26 rodzin Bihuniaków, 7 rodzin Hałuszczaków, 6 rodzin Potockich i Sembratowyczów, 5 rodzin Klancków, po 4 rodziny Biszków, Karlaków, Kołtków i Obuchanyczów; po 3 rodziny Czaczunów, Mychniaków, Romanyków i Wiencków; po 2 rodziny Bodyków, Breniów, Dytków, Feciurów, Ferenców, Gluków, Kaszczaków, Królów, Pałubniaków, Pawełczaków, Szlachty i Żurawów; po 1 rodzinie: Chowańców, Demajów, Jaroszów, Feciuchów, Guzików, Jaczeczaków, Machnyczów, Pawłowskych, Ryb, Smolejów, Suchaczynów, Schweców, Zimowskich i Zysków. W omawianym czasie wiele rodzin mieszkało pod tym samym numerem pod którym zamieszkiwali w XVIII wieku (np. plebania nosiła nr 43, rodzina Romanyków – nr 10). Numeracja domów nie była związana z usytuowaniem domów a nowe budynki nie zachowywały w terenie kolejności. Oprócz grekokatolików wieś zamieszkiwali Żydzi i Cyganie. Najbogatsza we wsi rodziną żydowską była rodzina Mytlerów (Mitlerów). Głowa rodziny – Chaim mieszkał w Nowicy ze swym synem Mojsejem i wspólnie prowadzili duże gospodarstwo i karczmę oraz skupowali łyżki produkowane przez mieszkańców; drugi syn, Lejba, mieszkał w Przysłopiu gdzie prowadził sklep. Podczas wojny zostali oni wywiezieni do gorlickiego getta. Oprócz Mitlerów Nowicę zamieszkiwała jeszcze jedna rodzina ubogich Żydów, która prowadziła sklepik w dolnej części wsi i dawała mieszkańcom towar na kredyt (kreskę). Relacje pomiędzy Żydami a pozostałymi mieszkańcami wsi nie układały się najlepiej z wielu powodów (m.in. Łemkowie czuli się wykorzystywani przez Żydów, którzy skupowali od nich wyroby drewniane w bardzo niskich cenach po czym zarabiali na nich dużo więcej). Cyganie zamieszkiwali Nowicę już przed I wojną światową, w latach 1914–1930 wieś zamieszkiwały (co najmniej) trzy rodziny cygańskie – Biała, Becherowscy, Siwakowie. W okresie międzywojennym społeczność cygańska Nowicy liczyła około 20–25 osób, wszyscy oni zginęli podczas II wojny światowej.  Mieszkali  w dolnej części wsi, pomiędzy rzeczką i drogą na terenie zwanym preusio. Byli lubiani przez pozostałą społeczność Nowicy a sąsiedzi chętnie zapraszali ich w kumy. Jeden z Cyganów był kowalem, zaopatrzał mieszkańców w podkowy, okucia, narzędzia (siekiery, noże i inne potrzebne do wyrobu łyżek)[4].

W omawianym okresie międzywojnia zabudowa wsi była bardzo gęsta, budynki stały zwrócone dłuższą elewacją w stronę drogi, ze szczytami w linii wschód–zachód. Było 119 gospodarstw w samej Nowicy i 43 na Przysłopiu. Ludzie zamieszkiwali również tereny poza wsią, położone wysoko, finalnie na interesującym nas terenie było 175 gospodarstw. W 1931 roku Nowica przy powierzchni 10,06

należała do średnich wsi zlokalizowanych w pobliżu Gorlic, podobnie jak Bielanka i Klimkówka (Przysłop miał zaledwie 4,33 był najmniejszą ze wsi w dorzeczu górnej Ropy). Pola zachowały swój pradawny układ łanowy, do których dojeżdżało się bardzo wąskimi dróżkami; nadal uprawiano – te same jak przed wiekami – warzywa i zboża. W XIX wieku zaczęto na tych terenach uprawiać ziemniaki i brukiew. Po bydło i owce jechano na Węgry (tereny dzisiejszej Słowacji) lub na Huculszczyznę. Owce dwa razy do roku strzyżono, z mleka owczego robiono sery i bryndzę na potrzeby własne i na sprzedaż. W okresie jesiennym większość odchowanego bydła i owiec sprzedawano, pozostawiając na zimę jedynie woły robocze, parę krów i do 10 owiec[5].

Końcem XIX wieku i w czasie między wojnami w Nowicy wybudowano wiele domów. W tym okresie zdarzały się zagrody wielobudynkowe, jednak przeważały zagrody jednobudynkowe (pod jednym, wspólnym dachem znajdowały się izby mieszkalne i pomieszczenia gospodarcze). Z tego powodu bryła chyży jest wydłużona, a niekiedy  zostaje poszerzona na skutek nasuwania się połaci dachowych na przyległe pomieszczenia gospodarcze tak zwane zahaty (nie każda chyża posiada zahat; była o tym mowa już we wcześniejszym fragmencie pracy). Z powodu poszukiwań ciepłochłonności domów w chyżach często stosowało się:

  • ·         dobór odpowiedniej grubości bierwion na ściany wieńcowe domu,
  • ·         przystawienie pomieszczeń gospodarczych do ścian nie posiadających okien,
  • ·         nasuwanie linii okapu dachu, tak że jest on poniżej poziomu pułapu.

W wyniku zastosowania wymienionych  rozwiązań, chyże miały odpowiednią osłonę termiczną, dzięki której proces wyziębiania pomieszczeń  w dni mroźne i wietrzne przebiegał wolniej[6].

Nowicka rzeka w tym czasie nie należała do czystych – spływała do niej gnojówka z wszystkich gospodarstw, wchodziło do niej bydło a kobiety w niej prały. Przez cały okres międzywojenny nie grodzono domostw w Nowicy, ogradzano jedynie grządki – z warzywami i kwiatami – drewnianymi sztachetami lub plecionymi z wikliny lub leszczyny płotkami. Sadzono również liczne drzewa owocowe: jabłonie, śliwy, grusze[7].

W Nowicy i na Przysłopiu zewnętrzne ściany mieszkalne domów wyrównywano gliną i malowano na jeden kolor: biały lub niebieski (ten kolor odstraszał muchy). Przestrzeń między belkami uszczelniano mchem i zalepiano gliną, później malowano glinką w kolorze jasnym lub wapnem. Czterospadowe dachy kryte były gontem[8].  Z. Szanter tak pisze o ówczesnych wnętrzach domów: „Część mieszkalna budynków wielofunkcyjnych składała się zazwyczaj z dwóch pomieszczeń: dużej, kwadratowej izby, w której znajdował się piec, oraz z podłużnej komory, przylegającej do izby. Komora mogła być tzw. izba zimną, w której nie było pieca. W przypadku, gdy gospodarstwo nie posiadało spichlerza, przechowywano w niej odzież i zapasy żywności. Mogła też służyć jako sypialnia dla części domowników (…). W izbie i w komorze, jeszcze w okresie międzywojennym, zazwyczaj chodziło się po polepie – grubej (na około 30–40 cm) warstwie ubitej gliny. Wymagała ona stałej konserwacji – w każdą sobotę gospodyni maściła ją jasną, rozrobioną gliną (sywcią) i uzupełniała ubytki”[9].

W narożniku, na styku ścian izby, komory i sieni (lub boiska), przy drzwiach, którymi wchodziło się do izby budowano piec. Warto w tym miejscu wspomnieć, iż kurne i półkurne piece występowały w ponad 90 % domów z przed I wojny światowej. Piece z kominami, które wyprowadzały dym ponad dach, rozpowszechniły się dopiero w okresie międzywojennym. Zdaniem S. Leszczyckiego w połowie lat 30. ubiegłego wieku w Nowicy 60 % budynków posiadało murowane kominy[10].  Pojawienie się kominów zmieniło w sposób radykalny przygotowywania potraw. W tym czasie powszechnie występowały kuchnie angielskie (szparchety) „w których ogień palił się na ruszcie pod blachą, zamknięty za drzwiczkami, a dym długim kanałem odprowadzany jest do komina. Nad takim kanałem, w początkowym odcinku idącym poziomo, umieszczano obszerny prypecok, czyli suśnię, gdzie można było ogrzewać i suszyć różne rzeczy. Wbudowywano też badrury (piekarniki) oraz różnego rodzaju kociołki, w których grzano wodę”[11].

Naczynia kuchenne znajdowały się na półce zwanej podyszor, albo wisiały na kołkach wbitych w ścianę. Przy piecu, często znajdowała się mała zagroda dla wszelkiego drobiu zwana carok.  Naprzeciwko pieca, w kącie, stał stół a pod ścianami były nieruchome ławy. Ławy te służyły i do odpoczynku i do spania. Łemkowie jadali przy stołach jedynie z okazji świąt i wielkich uroczystości (np. wesela), na co dzień siadano na niskich stołeczkach[12] przy zwyczajnej „ławie na drążkowych nogach”[13]. Równolegle do stołu w drugim kącie izby, postawione było – krótkie i szerokie, pozbawione zagłówków – łóżko. Gdy w domu były maleńkie dzieci u powały wisiała kołyska wykonana z drewna i zawieszona na sznurkach. U powały wisiała również tzw. hriadka, czyli żerdka na którą kładziono – przed położeniem się spać – dzienne ubranie[14].  W końcowym etapie okresu międzywojennego przy stole zaczęto jadać codzienne posiłki, a w domach pojawiać zaczęły się meble zamawiane u stolarzy lub zakupione na jarmarkach. W bliskim sąsiedztwie domów mieszkańcy budowali drewniane spichlerzyki, czyli małe budyneczki mające około 2–3 metrów szerokości i 3–5 metrów długości. Ustawione na piwnicach murowanych z kamienia, budowane z drewna w konstrukcji zrębowej, pokryte były dachem dwuspadowym. Budowla – w której przechowywano, między innymi, wymłócone ziarno i żywność – podzielona była na przedsionek i komorę, ścian jej nie uszczelniano w żaden sposób. Na terenie zagrody mieściła się również studnia, często otoczona cembrowiną z kamieni, przy której można było zobaczyć żuraw lub korbę.

Z budową domu i elementami jego wyposażenia, od dawien dawna, złączone były różnego rodzaju czynności magiczne i rytuały. Termin „rytuały” nie jest jednoznaczny –  w związku z tym przedstawiciele różnych dyscyplin naukowych stworzyli szereg różnych definicji. Zgodnie z ustaleniami J. Maisonneuve[15] „rytuały oznaczają (…) całość lub tylko pewną część praktyk nakazanych lub zakazanych, powiązanych z wierzeniami magicznymi religijnymi, z ceremoniami i ze świętami, które bazują na dychotomii: sacrum–profanum, czyste–nieczyste”, „rytuały to skodyfikowany system praktyk, posiadający w określonym miejscu i czasie subiektywne znaczenie i symboliczną wartość dla swych uczestników i świadków, implikujący aktywizację ciała i posiadający związek z sacrum”[16]. Rytuały mogą być religijne (jak msza), świeckie, zbiorowe (święta narodowe i rodzinne), prywatne (jak np. modlitwy). Są również rytuały dotyczące życia codziennego – sposoby pozdrowień, przejawy grzeczności i inne. Istnieje szereg pojęć pokrewnych i będących synonimami „rytuału”, np.:

– zwyczaj, rutyna;

– kod, program;

– ceremonia, kult;

– rytuał, symbol.

Relacja między rytuałem a religią jest niezmiernie interesująca. Istnieją bowiem rytuały bez Boga i bez tajemnicy, ale nie mogą istnieć rytuały bez wiary i wiara bez rytuałów[17].  Mimo, iż Łemkowie byli, przede wszystkim, praktykującymi grekokatolikami czy prawosławnymi badania  wskazują, iż posiadali oni szereg obrzędów i rytuałów, które nie wynikają bezpośrednio z nauk cerkwi. Ale należy pamiętać, iż rytuały towarzyszą Łemkom na co dzień. Interesujące wydają się być  szczególne tzw. rytuały przejścia.

Rytuały przejścia związane są  ze zmianą wieku i statusu społecznego człowieka w trakcie całego jego życia (np. narodziny, ślub), przemijaniem czasu (np. nowy rok, pory roku), zmianą miejsca (np. przejście rzeki), przekroczenie progu ( np. domu)[18].

Łemkowie posiadali szereg rytuałów zaliczanych do rytuałów przejścia; interesujące wydają się być te związane z narodzinami i śmiercią. Według ludu łemkowskiego kobieta brzemienna jest narażona na niebezpieczeństwa, które niosą ze sobą złe skutki dla mającego urodzić się dziecka. Kobieta będąc w ciąży nie może patrzeć przez szparę, bo dziecko będzie siedzieć w kryminale, nie może również wycierać rąk myjakiem do naczyń (służącym do mycia naczyń np. kawałkiem tkaniny) bo jej dziecko będzie „smarkate”[19]. W tym okresie  kobieta powinna nosić przy sobie nożyk. Nie powinna mieć natomiast jabłek, gruszek, śliwek, ogórków, jajek i orzechów gdyż dziecko byłoby chorowite. Nie może również kobieta w stanie odmiennym ściągać mężowi butów, bo dziecku czuć by było z ust tak, jak czuć nogi. Przy kobiecie brzemiennej nie wolno zdejmować butów – ani gospodarzowi, ani dzieciom – bo tak jak się ściąga buty, można by wyciągnąć z niej dziecko. Do kobiety brzemiennej nie wolno czymkolwiek  rzucać – dziecko rzucałoby później talerzami. Podczas porodu nie może mieć wokół siebie żadnych węzłów. Wszystkim noworodkom – by były bogate – dawano pieniądze. Dwa tygodnie po porodzie kobieta szła pierwszy raz od narodzin dziecka  do cerkwi, do tego czasu  nie wolno jej było wychodzić z domu[20].   Do chrztu dziecko niosła matka chrzestna, która nie mogła po drodze oddawać moczu, by później dziecko nie moczyło się w kołysce. Gdy  chrzest przyjmowała dziewczynka, rodzina dziecka pod cerkiewny próg podkładała spodnie męskie, by następnym razem urodził się chłopiec. Czasami po powrocie z cerkwi zaproszeni na chrzest goście brali po kolei niemowlę i tańczyli z nim, by w przyszłości lubiło i potrafiło tańczyć. Pierwsza po chrzcie kąpiel dziecka była bardzo ważnym wydarzeniem. dziecko kąpano w nieckach, w pobliżu których kładziono chleb z wbitą w środek  zapaloną świeca (która wcześniej mieli kumowie w cerkwi podczas chrztu dziecka). Do wody w której dziecko się kąpano wrzucano czosnek,  pieniądze, i inne przedmioty o charakterze symbolicznym jak: młotek, igłę, ołówek, zeszyt. Woda po kąpieli świeżo ochrzczonego dziecka stawała się wodą „oświęconą” w związku z tym wylewano ja w miejscu nieuczęszczanym przez ludzi lub wprost do rzeki[21].

Przejdę teraz do omówienia rytuałów związanych z pogrzebem.  Ciało zmarłego myto, ubierano w białą koszulę i przykrywano lnianym materiałem. Trumnę wykonywał stolarz przy pomocy osób, które przychodziły modlić się przy trumnie zmarłego, za swoją pracę nie pobierał żadnych opłat. Łemkowie wierzyli, że dusza zmarłej osoby do dnia pogrzebu wszystko widzi i słyszy więc stawiano na stole talerz z czosnkiem i solą, żeby mogła się pożywić. Aby mogła się wykąpać i napić na oknie stawiano naczynie z wodą. Ludzie starsi odprawiali modlitwy w dzień, młodzi zaś schodzili się w nocy. Łemkowie rozróżniali dwa rodzaje pogrzebów „mały” i „duży”. Mały pogrzeb odbywał się bez żałobnego nabożeństwa, nie czytano Pisma Świętego, niesiono tylko chorągiew. Podczas dużego pogrzebu były dwa kazania, msza żałobna, procesja z chorągwiami i czytanie ewangelii przy każdej kapliczce czy krzyżu. W czasie pogrzebu ksiądz mówił o cnotach i zasługach zmarłego. Na czele orszaku pogrzebowego szedł chłopiec z krzyżem, mężczyźni z chorągwiami, ksiądz, mężczyźni niosący trumnę i rodzina. Na końcu szła gospodyni niosąca dwa chleby i kurę dla księdza, w ramach tzw. wynis. Dawano mu jeszcze prócz zapłaty płótno długości trumny. Po ceremonii odbywała się stypa czyli tryzma[22].

Łemkowski strój ludowy ma za sobą długą drogę rozwoju. W stroju tym widać elementy wspólne wszystkim strojom ludowym górali  karpackich. Górale ci stosowali powszechnie do swoich strojów skóry, materiały samodziałowe, tkaniny z lnu i wełny. Bardzo dużo elementów o starym rodowodzie zachowało się w ubiorze męskim[23]. Omówię teraz szczegółowo wygląd męskiego i kobiecego stroju łemkowskiego.

Łemkowie nosili inne spodnie latem, inne zimą. Latem nosili nohałki spodnie o prostym kroju, szyte z białego płótna lnianego lub konopnego, z dwoma szwami na zewnątrz. Zimą noszono grube i ciepłe chołośnie, szyte z białego sukna. Spodnie te były skromnie ozdabiane – kolorowym sznurkiem podkreślając szwy. Ich lniane bielone koszule zwane soroczkami, były krótkie, opierające się na biodrach, zawsze wpuszczone do spodni. Koszule były jednolicie białe bez żadnych zdobień, dopiero później pojawiły się skromne hafty i różne ozdoby. Latem  na lekkie soroczki, zakładano kamizelkę zwaną lejbik, laybyk, łajbyk,  bruślik, druszlak. Dawniej lajbiki były wytwarzane z jasnego lub ciemnego wełnianego samodziału, obszyte czarnym lub czerwonym sznurkiem a zapinane były z przodu na sznurkowe pętlice. Jednak takie tradycyjne kamizelki zostały z czasem wyparte przez lajbiki z kolorowego (niebieskiego, granatowego i czarnego) sukna fabrycznego. Charakterystycznym elementem ozdobnym, były błyszczące, metalowe guziki, biegnące po jednym rzędzie po obu stronach klapy. Lajbiki były dosyć powszechnie ozdabiane czerwonymi haftami. Prócz sukiennych kamizelek, noszono również białe serdaki bez rękawów z baraniego futra. W chłodne dni, jako okrycie wierzchnie noszono hunie – białe lub czarne kurtki,  z trzema rozcięciami na plecach; białe obszywano czarnym sznurkiem, czarne czerwonym. Szczególną rolę w ubiorze Łemków spełniała (będąca symbolem zamożności, prestiżu i pozycji społecznej) czucha, zwana też czuchanią. Był to rodzaj obszernego płaszcza z brązowego samodziału, o kroju poncho zarzucanego na ramiona. Rękawy zszyte dołem służyły za kieszenie, na plecy natomiast opadał duży, prostopadły, bogato zdobiony kołnierz, który w razie potrzeby pełnił również funkcję kaptura. Czuchanie różniły się między sobą kształtem i dekoracją kołnierza, najlepiej charakteryzując region z którego pochodziły. Noszono je nie na co dzień, lecz od święta a podczas uroczystości ślubnej wystąpienie w czuchani (w ostateczności pożyczonej) było wręcz konieczne. W latach 30 tych XX–go wieku noszono je już dosyć rzadko. Zimą zamożniejsi Łemkowie nosili grube kożuchy baranie.  Uzupełnieniem zimowego stroju były baranie czapki obszyte niebieskim suknem. Całorocznym nakryciem głowy były (posiadające bardzo wysoko podwinięty otok o dużej średnicy)  filcowe kapelusze zwane kapeluszami uherskimi. Jeszcze jednym charakterystycznym elementem stroju – aczkolwiek noszonym przez zamożnych – był czeres, szeroki pas z cielęcej skóry zapinany na sprzączki oraz posiadający wydzielone miejsce na fajkę. Do końca II wojny światowej Łemkowie owijali nogi w lniane onuce i zakładali krypci wykonane z grubej, bydlęcej skóry. Ci, którym było na to stać nosili buty z wysokimi i sztywnymi cholewami.  Starzy wiekiem Łemkowie nosili długie spadające do ramion włosy. Włosy te z okazji świąt smarowali obficie masłem[24]. Strój kobiecy na Łemkowszczyźnie był bardziej niż męski zróżnicowany pod względem formy oraz zdobnictwa. Zdecydowanie wcześniej do szycia i zdobienia strojów kobiecych zaczęto wykorzystywać fabryczne materiały oraz wszelkiego rodzaju ozdoby. Były one też bardziej zróżnicowane pod względem terytorialnym. Koszule tzw. oplicza, były szyte na całej Łemkowszczyźnie z białego płótna, bardzo prostego kroju (na wschodzie zdobiono je kolorowym haftem krzyżykowym). Jeśli koszula była krótsza, u dołu doszywano płat grubszego płótna tzw. podiłok, pełniący rolę bielizny. Panny i młode mężatki na oplicza zakładały gorsety – lajbiki bardzo bogato zdobione, natomiast starsze i zamożniejsze kobiety nosiły wełniane kabatki z rękawami zwane też wizytkami, jubkami. Wierzchnim okryciem zimowym, były podobne do męskich w kroju i wykończeniu huńki. Spódnica tzw. kabat pod koniec XIX wieku była lniana i biała. Kabaty te zostały wyparte przez spódnice z kolorowych tkanin fabrycznych, drukowanych techniką batikową w drobny biały lub niebieski deseń na ciemnym tle. Kabaty były z reguły szerokie, długie aż do kostek i bardzo obficie marszczone.
Spódnice z przodu miały wstawkę z gorszego materiału, który przykrywały powszechne zapaski – fartuchy z kolorowych plisowanych tkanin. Właśnie ten element stroju był najbardziej różnorodny dla poszczególnych regionów ze względu na materiał, kolorystykę, zdobnictwo. Elementem stroju wyjściowego były chusty naramienne zwane obrusami, rańtuchamizarzucane na ramiona i zakładane często na piersiach na krzyż.
Na głowach kobiety nosiły kolorowe chusty zawiązywane pod brodą lub z tyłu głowy, pod które mężatki zakładały czepiec. Prawdziwą ozdobą stroju kobiecego były różnego rodzaju korale, paciorki, ozdoby tworzące często na szyi kilka sznurów. Na stopy kobiety zakładały do stroju codziennego krypci, do odświętnego buty z cholewami tzw. skirni lub mięciutkie safianky[25].  Niestety wydarzenia z 1947 roku (omówione w dalszej części pracy) przyczyniły się do zaniku ubierania się Łemków w tradycyjny strój ludowy. Część Łemków przesiedlonych na Ziemie Zachodnie obawiała się manifestacji przynależności do Łemków wyrażanej za pomocą stroju w obawie przed szykanami miejscowej niełemkowskiej ludności. Ludność ta w wyniku działań ówczesnej propagandy często utożsamiała Łemków z ukraińskimi bandytami[26].

Regina Pazdur

[1] Z. Szanter, Z przeszłości Łemkowszczyzny. Dzieje Przysłopia i Nowicy, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2013, s. 133.

[2] A. Krochmal, Stosunki między grekokatolikami i prawosławnymi na Łemkowszczyźnie w latach 19261939, [w:] Łemkowie w historii i kulturze KarpatCz. 1, red. J. Czajkowski, Editions Spotkania, Rzeszów 1992, s. 225.

[3] M. Lewandowska, Administracja Apostolska Łemkowszczyzny, „Płaj” 2003, t. 23, s. 39–64.

[4] Z. Szanter, Z przeszłości Łemkowszczyzny. Dzieje Przysłopia i Nowicy, cyt. wyd., s. 135–146.

[5] Tamże, s. 147–153.

[6] I. Tłoczek, Dom mieszkalny na polskiej wsi, PWN,  Warszawa 1985,  s. 60–61.

[7] Z. Szanter, Z przeszłości Łemkowszczyzny. Dzieje Przysłopia i Nowicy, cyt. wyd., s. 172–177.

[8] Tamże, s.  154–160.

[9] Tamże, s. 161–162.

[10] S. Leszczycki,  Fizjonomia przedwojennych wsi łemkowskich, „Polska Sztuka Ludowa–Konteksty”, 1985, t. 39, passim.

[11] Z. Szanter, Z przeszłości Łemkowszczyzny. Dzieje Przysłopia i Nowicy, cyt. wyd., s. 166.

[12] Nie używano krzeseł, takie same stołeczki o których mowa były używane do dojenia krów, podaje  za: R. Reinfuss, Śladami Łemków, Wydawnictwo PTTK Kraj, Warszawa 1990.,  s. 23.

[13] Tamże, s. 22–23.

[14] Tamże, s. 23–24.

[15] J. Maisonneuve, Rytuały dawne i współczesne, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1995.

[16] Tamże, s. 13.

[17] Tamże, s. 10–13.

[18] Tamże, s. 31.

[19] R. Reinfuss, Śladami Łemków,  cyt. wyd.,  s. 72.

[20] M. Wacek, Monografia szkoły podstawowej w Nowicy, maszynopis, praca licencjacka w Kolegium Nauczycielskim, pod nadzorem Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu warszawskiego, 2003.

[21] R. Reinfuss, Śladami Łemków,  cyt. wyd.,  s. 73–74.

[22] Tamże, s. 74–76.

[23] Tamże, s. 38.

[24] Tamże, s. 39–41.

[25] Tamże, s. 41–43.

[26] J. Nowak, Zaginiony świat? Nazywają ich Łemkami, Universitas, Kraków 2000, s. 46.